Sesje RPG

Arcymistrz Gry

Administrator

Dołączył: 2018-10-26

Liczba postów: 582

"Szaleństwo jest kwestią umowną" (Part III)

MG = Felix, Daniel La Rose, Luri Convail

Gdyby czyściec istniał, z pewnością byłby jego codziennością.
-Zwiększyć moc.
-AAAAAAAAA!
Gdyby Bóg istniał, nie poddawałby ich takim próbom.
Ciało Felixa strzęsło się w palpitacji w wyniku prądu, który przechodził przez jego ciało.
A może Demony zmieniły ten świat już na zawsze? Może to one są wyrokiem. Karą za wszelkie zbrodnie.
-Zaczynam czuć spaleniznę!
-Jeszcze chwila.
Lecz czy demon nie kryje się w naturze ludzkiej? W końcu to one nas stworzyły.
-AAAAHHH!
Wrzeszczał niebieskowłosy z kolejną dawką elektrowstrząsów, a grube pasy trzymały jego kończyny, uniemożliwiając jakąkolwiek ucieczkę.
Jeśli Bóg istnieje, niech zlituje się nad nimi wszystkimi. Bo nie wiedzą co czynią. Ludzie są niedoskonali. Błądzą. I krzywdzą, bo myślą, że czynią dobrze.
-Wyłączcie to!
Powtarzam sobie to każdej nocy, aby ostatecznie nie zatracić własnego umysłu.

-Felixie… Felixie…
Szeptał głos Luri, która wyglądała przez dziurę w ścianie, lecz niebieskowłosy leżał w kącie izolatki, plecami do niej. Choć nie ruszał się, widziała że oddychał. Lecz nie ruszył się odkąd go tutaj wrzucili.
-Biedactwo… nie powinni Ci tego robić…
Powiedziała łamliwym głosem, czując żal, kiedy tak na niego patrzyła. To łamało serce.
-Myślisz…- Podjął w końcu chłopak, lecz ostatkiem sił. -...że gdzieś na świecie człowiek może… zobaczyć słońce…?
Zapytał cicho, a Luri wpatrywała się w niego, próbując sobie to przeanalizować.
-Chciałbyś je zobaczyć…?
Spytała, pozostając dłuższą chwilę bez odpowiedzi.
-Chciałbym wyjść z mroku…
Wyszeptał, a Convaila złapała dłońmi kamienie, zapierając zaraz o nie swoją buzię. Mrok spowijał ich wszystkich. Dusze przepadały w nim, mając własną katorgę na tym padole. I po co? Czemu sobie sami to robią…?
-Oni wszyscy za to zapłacą…
Wyszeptała nagle, lecz Felix już nie odpowiedział. Nie potrafił już.