Sesje RPG

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2020-11-24 10:43:07

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 577
AndroidChrome 86.0.4240.198

"Prawdziwy mężczyzna nie pyta o drogę!" (Part II)

MG = Anthony Winston, Emilia Kaufmann, ONI


Zapadł zmrok, ale przynajmniej opady śniegu lekko złagodniały, co nie zmieniało postaci rzeczy, że panował chłód. Winston i Kaufmann wymijali drzewa, starając się przebyć mniejsze lub większe zaspy. Anthony znał kierunek, nie byli tak też bardzo daleko od Stolicy, martwiło go natomiast to, czy odnajdzie potem swój pojazd. Emilia zaś marzyła o cieple.
-No to zrobiliśmy sobie wycieczkę. Przynajmniej chwila spokoju od bieżących spraw, prawda…?
Nadmieniła, szukając pozytywów, choć Milicjantowi brakowało tego podejścia. Zresztą, u de Veza, i tak nic się teraz nie działo, więc czuł się jakby zjechał do dalszej rodziny na święta.
-Chociaż tyle. Jak dotrzemy, wszystko wróci do normy. Beatrycze mnie wyśmieje, jak się dowie.
Odpowiedział, podpierając się pniaka.
-O ile nie zamarzniemy w drodze. Nasza kochana Saville ma swoje sprawy na głowie.
-No tak, gadanie Constantina i sprawy wielkiej wagi Oxygenu.

Wtrącił, lecz ta zbyła to rozbawionym śmiechem.
-Nie o tym mówie. Taka przyjaciółka i nic Ci nie powiedziała…?
-O czym…?
-Że ona i Felix, no wiesz. Znaczy, mi też nikt tego nie powiedział, ale widziałam jak wychodzi z pokoju, w którym był w nocy…

Objaśniła z ciągłym uśmiechem na twarzy, zaś Winston zapadł w zadume, bo nie pomyślałby o tym nawet. Felix nie zdawał się pasować do kogokolwiek, plus należy pamiętać, że jaki by nie był, to jest po leczeniach psychiatrycznych, zaś Beatrycze, jest na to po prostu zbyt mądra.
-To o niczym nie świadczy…
-Proszę Cię, wystarczyło tylko wspomnieć o tym Felixowi. Jego oczy to wręcz wykrzyczały, marny z niego kłamca w kwestii uczuć.

Zargumentowała to, na co Anthony już nie miał siły przebicia. Może to prawda, lecz się ukrywają?  Choć i tak to bardzo dziwne, zarazem ulga. Sądził, że bliżej jej do Jeremiaha. Te okultystyczne i magiczne sprawy, dogadywali się.
-Jeśli tak, życzę im szczęścia, zwłaszcza pod dachem de Veza.
Skomentował ten stan rzeczy, a Emilia spróbowała go dogonić, by być bliżej.
-A Ty…
-Spójrz!

Przerwał jej, wskazując jakieś domostwo w środku tego lasu, skąd padało światło. Kto chciał mieszkać w takich warunkach? Mimo to, Kaufmann odebrała to jako szansę na ogrzanie się, więc pognała w tamtym kierunku.
-Czekaj!
Zawołał Anthony, lecz na marne, więc podążył za nią. W końcu oboje dotarli pod dom, a nim Milicjant zdążył wspomnieć, że to niegrzeczne tak się wpraszać, Emilia już uderzała kołatką o drzwi. Pokręcił tylko głową, ale zaraz, drzwi się same otworzyły i łagodnie uchyliły, jakby dom zapraszał do środka, bo w progu nikt nie stał.
-Conajmniej dziwne.
Mruknął Winston.
-Co nie?
Odpowiedziała i weszła do środka, choć Winston miał złe przeczucia, ale zrobił to samo. Uparta dziewucha. Wtedy też, drzwi zamknęły się za nimi. Milicjant zaczął szukać jakiś mechanizmów automatycznych, ale nic takiego nie znalazł. Weszli więc głębiej, aby zaraz, w salonie, doznać szoku. Przed nimi stała dziewczynka w czerwonej sukience, sędziwa zgarbiona staruszka, młodzieniec w stroju błazna, drugi chłopak, platynowy, z maską inhalacyjną na twarzy, oraz wysoki mężczyzna, w cylindrze i monoklu. Gdyby tego było mało, mieli wrażenie, że nad tą grupką, unosi się ciemna łuna, która krztałtem, przypomina pierzastego, humanoidalnego kruka o długim dziobie i muszych oczach, z rogami idącymi od głowy.
-Witamy w naszym domu.- Przemówili wszyscy, łącząc swe głosy. -Jesteśmy ONI, bo jesteśmy jedną rodziną.
Dodali zaraz, a Emilia cofnęła się, stykając z Winstonem, który oniemiał, zaś sylwetka kruka, robiła się coraz wyraźniejsza.
-Co do kurwy nędzy…?
Spytał Wąsacz, skupiając na siebie muchowaty wzrok kruka.
-Śpij…

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
newwera - adopcja - koksynafali - fofw - mainlifeforum