Sesje RPG

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2020-06-29 16:33:38

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 576
AndroidChrome 83.0.4103.106

"Erotyka, zdrada, krew - Wampiriada!" (Part IX)

MG = Bartholomeow Black, Kazbiel


Jak opisać piekło? Nie, nie istnieje nic takiego. Jest jedynie wymiar demonów, lecz ludzki umysł nie byłby w stanie go pojąć w swym rozumowaniu. Jednak każda boska istota potrafi kształtować rzeczywistość i zaginać prawa rządzące tym światem. Gdzie był Black…? Otwierając zielone oczy, otaczałby się siecią kleistej mazi, jakby rozlać smołe na wytrzymałą pajęczą sieć. Był jej częścią, niczym pochwycona mucha. Plugastwo obejmowało jego kończyny, powoli chcąc pochłonąć go całego w ten paskudny mrok. Gdzie był Black…? To pytanie mogłoby odbijać się po zabójczych spiralach tego demonicznego tworu, dla którego otoczką była pomarańczowa poświata, z trudem dostrzegalna. To był ten piekielny świat…?
Wtedy przed jego twarzą zmaterializował się ten sam Upadły, którego dolna część torsu wydawała się zapoczątkowywać całą konstrukcję sieci. On był tym wszystkim. A uśmiech jego okropny, wypełniony kłami jak u rekina…
-Witaj, Łowco. Zawsze chciałem pojąć, jak prosty umysł śmiertelnika postrzega wszystko co przekracza wasze normalne wyobrażenie świata…
Zaczął Kazbiel, charcząc przy wymowie każdego słowa. Tak, był bardzo słaby, może ledwie cieniem dawnej siły.
-Jesteś filozofem? Cóż, jeśli mnie pytasz, przydałoby się tu posprzątać.
Odparł żartem, gdyż taka była pierwsza zasada Zakonu. Dystansować się od zagrożenia. Jeśli się boisz, już jesteś w połowie pokonany.
Demon zawarczał, ale tylko na początku, by wybuchnąć gromkim śmiechem tysiąca głosów.
-Mógłbyś być moim pupilem. I tak z Twojej splugawionej krwi nie będę mieć pożytku…
Zadumał, a Black popatrzył na swoje kończyny zatopione w mazi.
-Brudna robota, podziękuję. Mam lepszą myśl, wracaj do swojego świata, albo zaklnę Cię w jakimś przedmiocie na setki lat.
Zaproponował z uśmiechem, po czym poczuł, że czarna ciecz gęstnieje, ściskając go mocniej.
-MYŚLISZ, ŚMIERTELNIKU, ŻE MOŻESZ MI STAWIAĆ WARUNKI?! MOJE ISTNIEJE PRZEWYŻSZA TWOJĄ WARTOŚĆ PO MILIARDKROĆ!
Krzyknął Demon, a Bartholomeow westchnął.
-W takich chwilach zaczynam doceniać uprzejmość Azazela…- Mruknął, po czym jego symbol łowcy zabłysł, wypalając część tej czarnej masy i uwalniając lewą rękę, którą od razu nakierował na pysk Kazbiela. -...oraz jego przebiegłość. Ty chyba nie uczysz się na błędach.
Dodał, na co Kazbiel wybuchł śmiechem. Symbol nie chciał działać.
-Jesteś uwięziony, Łowco, na nic tu Twoje sztuczki. Nie masz tu żadnej mocy…
Poinformował podchichując. Wtedy Bartholomeow zaczął szybko się zastanawiać jak z tego wybrnąć, aż wpadł na głupi plan. Bardzo głupi.
-Co powiesz na pakt…?
-Pakt…?

Dopytał zaciekawiony Demon.
-Tak. Zagrajmy o nasz los. Zadajmy sobie zagadki. Jeśli ja nie odpowiem, pozwolę Ci opętać moje ciało. Jeśli Ty nie odpowiesz, wrócisz do swojego świata. Jesteście chyba słownymi istotami…?
Przedstawił pomysł, a Kazbiel pazurami przetarł usta.
-Myślałem, że Wy, Łowcy, nie paktujecie…
-Jestem reformistą. To jak…?

Dopytał, a Upadły w końcu się ugiął.
-Zgoda! Ja pierwszy! Em… Ten, kto mnie tworzy, nie potrzebuje mnie, kiedy to robi. Ten, który mnie kupuje nie potrzebuje mnie dla siebie. Ten, kto mnie użyje, nie będzie o tym wiedział. Czym jestem?
Zapytał zadowolony z siebie. Wtedy Black przypomniał sobie o pracy, którą wykonywał lata temu w Evermoon. Uśmiech zawitał mu na usta.
-Trumną.- Odparł, a Kazbiel zawył z wściekłości, co Black uznał za dobry strzał. -Moja kolej. Nigdy tego nie zobaczysz, choć powtórzy za Tobą każde słowo. Co to jest…?
Spytał, zaś Demon znowu się zadumał, myśląc nad odpowiedzią. Chwilę to trwało, jak na boską i inteligentną istotę…
-Głos!
-Nie, głos powtórzy jedynie Twoje myśli, to on jest słowami. Odpowiedź to: Echo.

Wtedy Black wybuchł śmiechem, zaś Kazbiel ponownie zaryczał ze wściekłości, przegrywając z kompromitacją. W końcu jednak spojrzał na Łowcę, a oczy jego wręcz płonęły.
-Żegnaj, Kazbielu.
Rzucił Blondyn, nim czarna maź znów objęła jego twarz.


Bartholomeow poczuł, że ma wolne ręce. Zdjął śluz z twarzy, orientując się, że jest na ulicy. Demona już nie było. Dotrzymał słowa. Poczciwy Upadły. Łowca ciężko sie wyprostował, widząc leżącego Rudowłosego bez ręki, w kałuży krwi. Powoli do niego podszedł, po drodze podnosząc swoje zakrzywione ostrze, z którego zdjął lepką substancję, widząc że Wampir ledwo dycha. Zatrzymał się przed nim.
-Wstępnie to nie moja sprawa, ani nie jestem wrogiem krwiopijców, ale podobno propagujesz pedofilię. Zrobię przysługę światu.
Po tych słowach wykonał zamach, ucinając głowę Giovanniego. Miecz oparł o swój bark i pogwizdując ruszył wzdłuż ulicy. To wszystko. Ta historia była zamknięta. Liczył tylko, że pomógł przyjacielowi.


(Koniec)

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] claudebot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
ventomta - realliferpg - tlapon - bitwapbf - polish-mta