Sesje RPG

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2020-06-24 13:26:52

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 576
AndroidChrome 83.0.4103.106

"Erotyka, zdrada, krew - Wampiriada!" (Part III)

MG = Gascon, Giovanni Pierre


Gascon nie miał zamiaru dramatyzować i dopuścić nawet myśli o dokonaniu zaleconego samobójstwa, gdyż wystarczająco chodził po świecie, aby zdawać sobie sprawę z faktu, że zawsze znajdzie się inne wyjście. Nawet jeśli rozwiązanie miało go skierować do najobrzydliwszej części Stolicy, czyli słynnego Rynsztoku, gdzie zbierał się odpad społeczny, a nawet milicja przechadza się tędy na pół gwizdka.
-Choćbym kroczył ciemną doliną…- Spojrzał w kierunku zapyziałej kamienicy o czerwonych firankach. -...zła się nie ulęknę.
Wymruczał i wszedł do środka. Pierwsze co dostrzegł to grupę chłopców, lat 10-13 w sukienkach i szminkach na ustach. Puszczali do niego wymalowane oczko lub dotykali przedramion, lecz skrupulatnie ich wymijał, idąc na schody i dalej na piętro.
Wyżej napotkał dziewczynki w wieku podobnym do Lisy, które przeliczały pieniądze, a także, między innymi, wymiotowującą nastolatkę w łazience, która połknęła zbyt dużą ilość…
Fuj, nie, to obrzydliwe, nawet stoickiego Wampira to obrzydzało i wierciło w żołądku. Schował współczucie i odrazę do kieszeni, docierając na drugie piętro, gdzie standard był niewiele lepszy, ale nie było tu przynajmniej dzieci dostosowanych do pedofilskich usług seksualnych. Do teraz nie mógł uwierzyć, że coś takiego miało prawo bytu, oraz że sytuacja zmusiła go do odnalezienia właściciela tego interesu. Znalazł go jednak, w prowizorycznym biurze.
-Nie wierzę… Gascon…?
Spytał owy jegomość, który był charakterystyczny. Cholernie rude włosy do linii żuchwy, koszula w zbliżonej, czerwonawej barwie, wąska twarz, oraz oczy w których krył się potwór. Oczywiście, że był wampirem, jakżeby inaczej.
-Giovanni Pierre, też ciekawie… jest Ciebie widzieć.
Powitał go z wymuszoną sympatią, a wtedy dostrzegł, że Rudzielec miał pomalowane paznokcie na czarno, oraz jakiś pasek na szyi, niczym prostytutka. Gość zawsze wydawał mu się zniewieściały, a z tego powodu jeszcze bardziej niepokojący. Jak Casimir mógł chcieć go przemienić…?
-Co sprowadza słynnego lekarza i zdrajce gatunku do mojego domu rozkoszy? Jeśli chcesz skorzystać z usług to wybacz, ale uznano by to za kolaboracje…
Zaczął, kręcąc młynek w powietrzu swoją ręką i akcentując wszystko jak jedno wielkie "bla bla bla". Kruczy Wampir poczuł się jednak zmieszany.
-Nie interesują mnie te usługi, lecz rozumiem, że wiesz. Potrzebuję pomocy. Calvados dała mi dobę na…
-Gadałeś z Cassandrą? A to zdzira. Bawi się w wielkiego szefa i polityka, kiedy gówno może, a przed Lordem chowa głowę. Ty zaś masz jaja, skoro mu się sprzeciwiłeś, szanuję to.

Pochwalił, robiąc gest klaskania gratulującego, co obudziło w Gasconie cichą nadzieję.
-Czyli możesz mi jakoś pom…?
Urwał, bo zaraz Pierre wyjął spod biurka pistolet, który odbezpieczył, celując w Doktora.
-Pamiętasz co mówiłem? Kolaboracje. A musisz być chyba zdesperowany, skoro przyszedłeś do mnie. Cassandra dała Ci dobe, ale to dobrze. Szansa dla mnie, by trochę się wykazać.
Uśmiechnął się cwaniacko, lecz Gascon nawet nie drgnął, trzymając się swojej dumnej postawy, bo tylko tej dumy mu nie odbiorą.
-Giovanni, nie rób niczego, co możesz żałować. Wiesz dobrze, ża żaden z nas nic nie znaczy w oczach Casimira. On postradał zmysły, a my staliśmy się jego mięsem do rzucania w coraz bardziej wściekłe psy. Lorda obchodzi teraz tylko wojna z ludźmi. To oni napędzają Twój… interes.
Tłumaczył się, starając wyperswadować Wampirowi, że nie warto przelewać krwi. Rudzielec na chwilę się zamyślił.
-Może masz rację, a może chronisz dupę, nie wiem. Ale nie ma sposobu na powstrzymanie Lorda, więc… no wybacz.
Odpowiedział, gotów wystrzelić, lecz wtedy Gascon przekształcił się w kłąb dymu, wyrywając mu pistolet z dłoni i powracając do pierwotnej formy za jego plecami, przykładając mu zimną lufę do skroni.
-Nie mam zamiaru go powstrzymywać, bo to bezskuteczne. Chcę jedynie odwlec egzekucję.
Powiedział spokojnie, a trzymany na muszce Giovanni przełknął ślinę. Niestety nie wyuczył się takich sztuczek jak jego starszy wampirzy kolega.
-Masz jakiś… plan?
Dopytał.
-Tak. Calvados musi zginąć. Stoi ponad wszystkimi. To podzieli wampiry i je zdezorientuje. Potrzebuję tylko zyskać na czasie…
-Zabicie tej suki nie brzmi źle, jednak na co Ci ten czas? W końcu znów się zsolidaryzujemy i wrócisz do punktu wyjścia.

Zargumentował, a wtedy Gascon opuścił broń, odchodząc od Pierre na kilka kroków, pozwalając mu odetchnąć.
-Obiecuję Ci, że czas Casimira dobiega końca. Chcę dożyć tego momentu. Pomożesz mi zabić Calvados…?
Zapytał ostatecznie. Rudy wampir zaczął kręcić głową.
-No… dobra. Ale oddaj mi broń, dobrze…?

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] claudebot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
immortal-wrestling - forumtestowe1987 - forumwojskowe - hekatomba - hellbreak