Sesje RPG

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2020-06-24 08:21:13

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 577
AndroidChrome 83.0.4103.106

"Erotyka, zdrada, krew - Wampiriada!" (Part I)

MG = Gascon, Lisa Lethis


W Allanorze powoli nastawał świt, jednak nie możnaby tego odgadnąć, gdyby nie zegarki wskazujące szóstą rano. Oddział Szpitalny im. Barnaby, funkcjonował o każdej porze dnia i nocy, jednak gabinet doktora Gascona był tymczasem nieczynny. Dlatego Wampir uznał, że to najlepszy czas, aby zawitać we własne progi.
Z ciemnego kłębu dymu zmaterializował swoją ludzką formę na balkonie, przez który szybko przeszedł do zaciemnionego wnętrza, zamykając za sobą duże okiennice. Trzymał się za pierś, okrywając rozszarpaną koszulą, wręcz jej strzępkami, ciężko opierając się o własne biurko. Rozchylił materiał, aby spojrzeć na wielkie rozdarcie pozostawione pazurem, a które goić się nie chciało za cholerę. Jego organizm regenerował się szybciej od ludzkiego ciała, jednak takiego "znamienia" nie wyleczy całkowicie.
-Na co chwała bohatera, w krainie wiecznego potępienia…
Wymruczał do siebie samego, podchodząc powoli do gabloty, którą otworzył, wyjmując zza dyplomu medycznego, piersiówkę, którą sprawnie odkręcił, biorąc kilka łyków whiskyówki. Może chociaż alkohol uśnieży te paskudne uczucie.
Wtedy rozległo się pukanie do drzwi. Kruczoczarny mężczyzna z nieufnością spojrzał w ich kierunku. Pacjent? O tej godzinie? Widząc wielką kartkę "NIECZYNNE"? To było podejrzane, a teraz spodziewał się każdego, odkąd Casimir wydał na niego wyrok. Dlatego powoli odłożył procenty, zastępując je pistoletem, który wydobył spod biurka. Całe szczęście, że jego rasa nie jest nieśmiertelna. Zarazem gorzej dla niego.
Gascon powoli zrobił kilka kroków do drzwi, ułożył dłoń na klamce i… szarpnął nimi. Wtedy zobaczył na korytarzu zaskoczoną rudowłosą czternastolatkę, samą Lisę Lethis…
-Wyglądasz, jakbyś nie spodziewał się nikogo miłego.
Zwróciła uwagę na pistolet, który wciąż unosił w dłoni, przez co od razu opuścił rękę.
-Panno Lethis, to raczej nie jest odpowiednia godzina dla młodej damy, na chodzenie po mieście.
Skomentował jej wizytę, lecz ta niewiele sobie z tego robiła, zwyczajnie wchodząc do środka, więc jemu nie pozostawało nic innego, jak zamknąć za nią drzwi.
-A Ty nie jesteś za stary na siedzenie w pracy po godzinach? Ile Ty masz? 300 lat?
-Tylko 197.

Odparł z łagodnym uśmiechem, lubiąc w niej tą wymuszoną złośliwość.
-To nawet, poza tym…- Zrobiła pauzę, widząc jego rozciętą klatkę piersiową. -...na Królową Kanibalkę i wszystkie Demony, co Ci się stało?!
Spytała nagle, zaniepokojona jego stanem. Wampir podszedł do biurka, na którym odłożył pistolet, kolejno sadzając się w swoim fotelu, a jej wskazując kanapę po przeciwległej stronie.
-Co powiesz na układ, droga Liso? Ty mi najpierw powiesz dlaczego kręcisz się w okolicy o takiej porze, to ja zwierzę się z małego incydentu.
Zaproponował, na co Lethis naburmuszyła się lekko, jednak szybko jej przeszło, uznając te warunki.
-Żebrałam znowu, okej? Czasem coś ukradłam. Już dawno skończyły się pieniądze Blacka. Do Ciebie wpadłam w drodze powrotnej. Praktycznie mieszkasz w tym szpitalu. Ale no. Chciałam się zapytać jak wygląda stan Belli i czy jest coś dobrego w tej sprawie.
Przyznała się, a on to docenił, choć nie satysfakcjonowała go pierwsza część tej wypowiedzi, lecz nie był jej ojcem, czy nawet bratem, aby móc ją rozliczać. Zwłaszcza, że robiła wszystko, aby pomóc starszej siostrze. Była w niej ta czystość niewinności, nawet jeśli kryła wszystko pod maską krnąbrnej łobuziary.
-Mówiłem wielokrotnie, że pomogę, jeśli będzie trzeba. A Bella może liczyć na moją pomoc w tym ciężkich chwilach, młoda damo. Zaś jej stan jest niestabilny, nie mogę powiedzieć, że zauważyłem poprawę, ale przynajmniej się nie pogarsza i jest w stanie funkcjonować w życiu codziennym. Ty natomiast, powinnaś…
-Tak, tak, wiem, wiem, nie musisz mi tego powtarzać. Ale dobrze, że jest z nią… normalnie. Doceniam Twoje starania i kompetencje, Gasconie. A teraz mów o co chodzi!

Oparła się łokciem o kanapę, zaś buzią o dłoń, świdrując Kruczego swoim wzrokiem oczekującym ciekawych informacji, których pewnie jak zwykle by nie uzyskała w normalnych warunkach.
Wampir westchnął, bo faktycznie, co obiecał, to obiecał.
-Razem z Barthem udaliśmy się do leża Casimira La'Vaqua, lecz nasz drogi Łowca poniósł druzgocącą porażkę. Wybłagałem o łaskę dla niego, a w zamian zostałem napiętnowany. Jestem od teraz wrogiem mojego ludu…
-I tak sobie tu spokojnie siedzisz?!
-Chwilowo. Muszę odwiedzić kilka osób i porozmawiać. Poradzę sobie, lecz nie zamartwiaj Annabell. Wystarczy, że Barth jest w ciężkim stanie psychicznym. I zmykaj do domu.

Przestrzegł, choć po jej minie niewiele można było odczytać, poza niepokojem o Wampira. No tak, cały Gascon w końcu. Świat się wali, a on z uśmiechem powie, że jest w porządku...

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
licytacje-wedkarskie - goppercraft - polskiegolebie - lionking - mojeforumxd