Sesje RPG

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2020-06-22 20:47:52

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 578
AndroidChrome 83.0.4103.106

"Za górami, za lasami, wita nas: ₩₹₪¤¬!" (Part VII)

MG = Bartholomeow Black, Joseph Rickards, Maxwell Rickards


Rozległ się wystrzał i dźwięk uderzenia pocisku w metal. Po chwili drugi, tym razem wyrywający trociny. Następnie przeładowanie…
-Maxwellu Rickardsie, USPOKÓJ SIĘ, KURWA MAĆ!
Wykrzyczał Joseph, chowając się za blatem.
-USPOKÓJ?! USPOKÓJ?! JAK CI USTRZELĘ ŁEB! NIE CHOWAJ SIĘ TCHÓRZU!
Wrzeszczał starszy z braci, próbując wycelować pistoletem w Naukowca.
-Przepraszam! Na prawdę przepraszam! Nie chciałem unicestwić jego atomów!
-Jak ja Cię zaraz…!

Maxwell zaczął okrążać blat, a Joseph rzucił się do ucieczki. Naukowiec w ostatniej chwili chwycił swoją rękawicę elektryczną, którą założył na dłoń, wycelowując w Łowcę szybciej, niż ten zdążyłby go złapać lub przestrzelić. Wtedy poleciały iskry, zaś młodszego z braci wystrzeliło w tył, przez co wpadł na meble, z włosami najeżonymi przez prąd. Zupełnie zapomniał, że prototyp był wadliwy. Maxwell wykorzystał moment, by podejść do leżącego brata, wciąż w niego celując.
-Czy Ty zdajesz sobie sprawę z powagi swojej głupoty?! Był Łowcą! W dodatku był naszym przyjacielem! Zaufał Ci!
-Ja wiem, ja… przepraszam, wbiło się za dużo zer w przeliczniku i…
-MILCZ!

Wrzasnął, a wtedy otworzyły się drzwi do warsztatu. W ich progu stanął Bartholomeow Black, który po trzech dniach wrócił do żywych, jednak miał wrażenie, że odbył tylko krótki sen. Choć scena, którą zobaczył, wybudziła go ostatecznie.
-Max… co się tu dzieje…?
Zapytał, drapiąc się po głowie, zaś obaj Rickardsowie spojrzeli na niego, jakby ducha zobaczyli. Bliznowaty opuścił broń, a Inżynier podniósł się z podłogi, choć lekki swąd spalenizny wciąż się z niego unosił.
-Ty żyjesz!
Zawołał Joseph.
-A czemu miałbym nie żyć…?- Spytał Złotowłosy, chwytając jakieś ocalałe krzesło i siadając do blatu. Łeb mu pękał, nie wiedząc czemu. -Byłem w tej Twojej dziwnej maszynie, nagle ocknąłem się w Twoim ogródku. Tam miałem wylądować…?
Dopytał, szukając odpowiedzi. Najstarszy Łowca podszedł bliżej, kładąc spluwę na drewnie.
-Trzy dni Cię nie było, chłopcze…
Poinformował, a Wynalazca wyglądał, jakby miał szaloną myśl w głowie.
-Czyżby mój teleport był w rzeczywistości wehikułem czasu i przeniósł Cię w przyszłość?!
Spytał sam siebie, ale pozostali dwaj postanowili ignorować wariata.
-Nie wiesz co się z Tobą działo…?
Pytał ciągle Maxwell, jednakże Bartholomeow mógł tylko pokiwać głową, walcząc z tymczasową migreną.
-Nic, na prawdę, choć mam ledwie przebłyski snu. Znaczy, coś śniłem, lecz sobie tego już nie przypomnę…- Przetarł skroń i westchnął. -Potrzebuję alkoholu, oraz łóżka…
Dodał, zaczynając grzebać pod kamizelką, bo coś mu się wbijało w pierś. Po chwili wydobył z niej… białe pióro. Hm. Dziwne...


(Koniec)

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
mixgo - szymanowski - murarkaogrodowa - sasiedzi - firerpgv1