Sesje RPG

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2020-06-22 18:55:54

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 577
AndroidChrome 83.0.4103.106

"Za górami, za lasami, wita nas: ₩₹₪¤¬!" (Part VI)

MG = Bartholomeow Black, Halt Desiner, Rafael


Łowca obudził się w ciemnej celi, leżąc twarzą na ziemi. Pomimo tak niewygodnych warunków, nic go nie bolało, wbrew doznanych obrażeń i śladach na zniszczonym ubraniu. Nie wiedział jednak gdzie jest, poza faktem zamknięcia za kratami. Starał się przypomnieć wszystkie zdarzenia sprzed przytulenia filaru. Ah tak, Rafael, Anioł, dziwna kraina. To nie był sen.
Usłyszał kroki z korytarza. Wstał na równe nogi, podchodząc do krat. Wtedy dostrzegł Halta, który zaczął otwierać jego celę bez słowa…
-Co tu się dzieje?
Spytał go, jednak nawet nie mógł ocenić co mówiły oczy Desinera pod tym kapturem.
-Rafael chce porozmawiać. Chodź.
Odpowiedział, otwierając kraty z dużym skrzypem zawiasów. Jego tonacja głosu była wypaczona, neutralna, więc to był jasny sygnał, że był pod wpływem Hipnozy. W myślach to potępiał, jednak nie mając wyboru, ruszył za zauroczonym Najmitą, który wyprowadził ich z lochów pałacowych…
I znowu wielka sala, znowu ta sama scena. Black dostrzegł Gambita gdzieś w tle, który stał jak jeden z tych filarów. Dlaczego im to zrobił? Wydawali się w pełni akceptować takiego, a nie innego władce, Xart nawet jechał w gościne. A co jeśli od początku byli pod wpływem mocy Rafaela? Co jeśli ten kontroluje całe miasto, całą krainę? Ta myśl go przerażała, jednak pozostało dowiedzieć się czego oczekuje od niego ten Anioł.
Nie było go na stołku, a na tarasie widokowym. Gdy został tam zaprowadzony, zobaczył najpiękniejszy horyzont jaki mógł tylko sobie wyobrazić. Efektu dodawał fakt, że te miasto unosiło się w przestworzach.
Halt odszedł, pozostawiając ich samych, zaś Rafael opierał się o balustradę, nawet nie obdarowując Bartholomeowa spojrzeniem swych oczu o barwie nieboskłonu…
-Widziałeś już kiedyś kogoś mojego pokroju…?
Zapytał go, a Łowca na chwilę się zamyślił. Zastanawiało go, czy skłamać, bo nie znał jego intencji. Ale cóż, istniał pewien sposób, by nie robić sobie z niego wroga.
-Jednego. Upadłego Anioła. Azazela.
Odparł, jednak Anioł nie wykazał zbytecznego zainteresowania, po prostu wchłonął tą informację.
-W jakich okolicznościach?
Dopytał, zaś Złotowłosy podszedł do balustrady. Dziwne. Gdyby nigdy nie spotkał Pierwszego Spaczonego, możliwe że Rafael robiłby na nim większe wrażenie. Choć nie ujmowało mu to zapomnianej boskości. Rafael był reliktem przeszłości, czymś na wymarciu.
-Zakon Łowców zniewolił go dwieście lat temu. Obecnie jest w Allanorze, zapięczętowany we własnym więzieniu. Jestem strażnikiem tej wiedzy, wraz z innymi Łowcami. Obywatele nie zdają sobie sprawy.
Objaśnił, woląc nie zaznaczać swoich dewagacji nad tym jakie emocje temu towarzyszą i czy niewole uznaje za słuszną, bo w końcu, Rafael utracił swój boski ród przez to co zapoczątkował wspomniany Upadły.
-Rozumiem. Uznałbym to za dziwny paradoks.
-Dlaczego…?
-To on przyczynił się do nadania waszej rasie wolnej woli. A jednak sami go zakuliście. Z perspektywy wszystkich milienium, uważam że niewola ludzka była błędem z perspektywy następujących wydarzeń. Nasza wojna zakończyła się, gdy Gabriel obrócił się w proch, zaś nam pozostało uciekać przed spaczoną ingerencją. Moi… jak to określacie w swym języku… rodacy, nie mają szansy z ogromem potęgi, jaką utworzył Samael. Pozostało nam się zasymilować z własnym tworem. Moglibyśmy to ignorować, lecz nie na długo. Jeśli Allanor kiedyś pochłonie armia Upadłych, to samo czeka inne krainy. Nie jesteśmy bezpieczni. Z drugiej strony… po co Ci to mówię. To bez znaczenia…

Odszedł od balustrady, zaś zielone oczy za nim błądziły.
-Dlaczego…?
-Bo jeśli chcesz wrócić, musisz o wszystkim zapomnieć.

Odpowiedział natychmiast, sprawiając że Bartholomeowi zrobiło się dziwnie. O co mu chodziło?
-Zapomnieć? Mów jaśniej…
-To Ty nie pojmujesz, śmiertelna prosta istoto. Twoja wiedza o mojej lokalizacji, w świecie, gdzie otaczasz się sługami Upadłych, jest ryzykiem. Mogę pomóc Ci wrócić do domu. Ale w zamian muszę wymazać Ci wspomnienia. Zapomnisz o wszystkim co tylko tu ujrzałeś i usłyszałeś. Będzie to jak długi sen, który przepadł w Twoim umyśle.

Wyjaśnił, na co Black oparł się plecami o poręcz, przeszywając Rafaela wzrokiem. Na prawdę miał o tym wszystkim zwyczajnie… nie pamiętać?
-Zapytam… dlaczego zechciałeś mi pomóc…? Nie obchodzi Cię mój los…
-Lecz wolałbym wciąż istnieć. Skoro jesteś Łowcą, przydasz się bardziej tam, niż tu. Wolę by jakkolwiek próbowano powstrzymać apokalipsę, niż miałbym ten proces zakłócić. Nawet jeśli jesteś ledwie procentem szansy na sukces waszej idei, to wciąż jesteś realną szansą. Nie należy lekceważyć drobnostek.

Odparł, choć Barth nie był pewny, czy ten co chwila nie wytykał mu, że przy nim jest nikim więcej, niż człowiekiem. Ale nie miał siły się kłócić.
-Zgoda. Chcę wrócić do Evermoon w Allanorze. Nawet za cenę przepadnięcia wspomnień. Lecz pragnę też, abyś wyzwolił Gambita i Halta spod Hipnozy...
Kiwnął głową. Żałował, że to wszystko pójdzie w zapomnienie, skoro mogła mu ta wiedza pomóc, ale trudno. Chciał zobaczyć bliskich. Wrócić do dawnego życia.
-Wy, ludzie, oraz wasze marne przywiązywanie się. Zgoda. W takim razie, pozwól mi wejść do Twojego umysłu, śmiertelna istoto...

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
wspanialestulecie - klosmc - lps - vswimax - fanclub-adamjanicki