Sesje RPG

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2019-12-14 20:42:50

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
WindowsChrome 79.0.3945.79

...zła się nie ulęknę (Part VI)

MG = Bartholomeow Black, Annabell Lethis


Głupie starcie z Casimirem niezmiernie przygnębiło Bartholomeowa, który pogrążył się w pesymizmie, może nawet poddał. Choć był przestrzegany wielokrotnie, on uważał się za niepokonanego, a jednak Lord rzucał nim jak szmacianą lalką. Czuł bezsilność i zależność od innych. Już by nie żył, gdyby nie poświęcenie Gascona, mogącego uniknąć łatki zdrajcy. Nigdy mu się nie odwdzięczy, dlatego nie chciał z nim przebywać, nie mogąc mu spojrzeć w oczy. Było tak samo jak z Josephem, do którego bał się przyjechać latami. Którego zawiódł, bo pozwolił jego bratu umrzeć. Wszyscy się poświęcali dla niego, a on sam nie mógł tego samego zrobić dla innych. Co więcej, nie był w stanie być mężczyzną i stanąć z konsekwencjami twarzą w twarz. Uciekał, żałując że to akurat jemu przyszło przetrwać wydarzenia z Evermoon...
Gdzie samotnie zawędrował tym razem...? Na obrzeża Allanoru, gdzie na wyjałowionych polach, przy ponurym lesie zniszczonym przez napływ deszczu, znajdowała się potężna posiadłość, która zresztą była bardzo zaniedbana. Wyglądała jak jakieś miejsce z horroru o duchach, jednakże wcale nie była nawiedzona. Zwyczajnie ignorowana i zapomniana. Black udał się do tego miejsca. Do swojego domu. Do rezydencji należącej od pokoleń do Rodu Blacków. Wpierw otworzył z potężnym skrzypnięciem zardzewiałą bramę, z wielkim metalicznym "B" jako klamrze zatrzaskowej. Głęboko westchnął, a gdy miał iść dalej, usłyszał stukot kobiecych kozaków o kamienne podłoże...
-Tu jesteś! Gascon mi o wszystkim opowiedział, lecz sam nie rozumiał dlaczego nagle zniknąłeś! Zresztą, dlaczego nie masz parasolki?!
Rozbrzmiał głos rudowłosej Annabell, która szła z parasolem chroniącym ją przed deszczem, w zielonej sukni wyjściowej. Od razu podeszła do zmoczonego Łowcy, osłaniając ich obu przed wodą. Choć dla niego raczej i tak już było za późno.
-Co tutaj robisz, Bello? Jak mnie znalazłaś...?
Zapytał pierwsze co, gdyż niecodzienne było to ich spotkanie.
-Przyszłam porozmawiać. Gascon powiedział, że zniknąłeś, a naszła mnie dziwna myśl, że pewnie wróciłeś do domu. Każdy wie gdzie jest rezydencja Blacków, więc nie trudno było tu trafić. No więc...? Idziemy do środka, abyś się wysuszył?
Spytała, jakby założyła, że i tak pójdzie tam z nim. Ten lekko otworzył usta zaskoczony, po czym wzruszył ramionami, że co mu tam. Bez słowa chwycił jej parasol, a ona jego ramię i szli tak kamienną ścieżką jak jakaś dystyngowana para, co zresztą powinno być prawdą, gdyż oboje byli wysoce urodzeni. Ale mniejsza.
Dotarli na główny dziedziniec włości, przed wejściem do posiadłości, do którego prowadziły obustronne spiralne schody marmurowe. Same dworzyszcze wyglądało potężnie, jakby wydano na nie fortunę, jednak smucił fakt jego złego stanu.
-Piękne miejsce, idealne do naszego allanorskiego klimatu. Liczę, że żaden dach nie jest dziurawy...?
-Jeśli jest, to najwyżej popłyniemy w wpław do salonu.

Zażartował, ale ona wcale nie wyglądała na rozbawioną, bardziej zmartwioną, że nie ma odpowiedniego ubioru do pływania. Ten jednak nie trzymał jej w niecierpliwości i po prostu zaprowadził do środka. Same drzwi otworzył starym dużym kluczem, który zawsze nosił przy sobie, na wypadek jakby chciał tu wrócić. Czyli na takie dni.
Drzwi też zaskrzypiały, ale weszli do środka, gdzie panowały nieprzebyte ciemności i chłód.
-Poczekaj, gdzieś tu były korki...
Mruknął, zaczynając grzebać przy skrzynce na włączniki. Oczywiście już zdążył go kopnąć prąd, z powodu wody, ale coś tam postrzelało i nagle wszystkie żarówki w lampionach rozbłysły, odsłaniając zrujnowane wnętrze szlacheckiego siedliska. Panna Lethis była tym przerażona. Sama ledwie opłaca swój dom, ale był w nim porządek i ciepło, a choć Bartholomeow śpi na pieniądzach, to miejsce wyglądało ponuro.
-Nikt tutaj nie mieszka...? Nawet dalecy krewni...?
Spytała z nadzieją, a ten zaczął prowadzić ją do salonu.
-Nikt. Jak wspomniałem, jestem ostatni z rodu. Rodzeństwa nie miałem, a dalsi krewni zginęli na służbie Zakonu Łowców.
Wyjaśnił, trochę nie dbając o to, przynajmniej ona takie wrażenie wyniosła.
-Ah tak, zapomniałam, że Twój ród przynależał do instytucji...
-Każdy, z ojca na syna, z matki na córkę. A część po prostu nie przeżywała etapu rekrutacji. Tak czy siak selekcja się upomniała, kończąc na mnie. Nie mieszkałem tutaj zbytnio, przynajmniej w dorosłości. Przeważnie bywam w podróży. Stwierdziłem, że się tu zatrzymam, bo jestem w Allanorze na dłużej.

Wyjaśnił, a wtedy znaleźli się w salonie, gdzie był kominek. Wpierw Łowca przetrzepał tapczan i fotele z kurzu, po czym włożył drewienka do komina, aby go rozpalić. Annabell usiadła na jednym z foteli, rozglądając się cały czas wokół.
-Temu miejscu przydałaby się kobieca ręka. Nie myślałeś o ustatkowaniu się...?
Spytała, a ten wciąż walczył z ogniem.
-Wiesz, było wielu Łowców z rodzinami. A teraz masz wiele rodzin bez ojców lub matek.- Odpowiedział, zasmucając tymi słowami Annabell, lecz postanowił kontynuować. -Poza tym moje próby zawsze kończyły się fiaskiem. Ciężko komukolwiek związać się z kimś kto każdego dnia ryzykuje z siłami nieczystymi i musi dużo być poza domem, ponieważ jest potrzebny wszędzie.
Dopowiedział, samemu w głowie przypominając sobie o Annie i Eleonorze. Cóż, starał się, żeby nie było.
-Choć zostałeś tylko Ty, nadal chcesz to robić...? Świat musi poradzić sobie bez Zakonu, Ty zaś zasługujesz na własne życie...
Zwróciła uwagę, a wtem kominek buchnął płomieniem, dając pierwsze oznaki ciepła. Za chwilę mróz miał zniknąć, zaś Barth wysuszyć.
-Mój ojciec był fanatykiem Zakonu i nienawidził Demonów całych sercem. Swą nienawiść przekładał na dom, co szybko doprowadziło moją matkę do grobu. Miał już tylko mnie, by się wyładować po ciężkim dniu, tygodniu, miesiącu, roku... Nie miał lekkiej ręki, a przyjemność mu sprawiało podziwianie jak cierpię podczas rekrutacji na Łowcę... Na szczęście śmierć szybko go zabrała, ale nauki pozostały. To miejsce... ta rudera... to jedno wielkie złe wspomnienie, które muszę odwiedzać, by nie zapomnieć kim jestem i do czego dążę.
Opowiedział historię, która przeraziła jego towarzyszkę. Spotykała wiele ofiar przemocy w domu, jednak po nim nigdy nie było tego widać. Nauczył się tak maskować, czy może był tak silny psychicznie? Niezależnie od powodu, wstała, aby do niego podejść. Niespodziewanie chwyciła oparty o fasade pogrzebacz, ciskając nim w jakąś gablotę, która się rozwaliła. Zasłoniła swoje usta i podskoczyła, jakby w szoku dla samej siebie. Ale szybko się opanowała.
-Więc trzeba zniszczyć te złe wspomnienia!
Powiedziała wesoło, a ten popatrzył po niej w zastanowieniu, nie reagując. Chwilę później Annabell podeszła do jakiegoś regału i pchnęła go, przez co ten wywalił się na podłogę z trzaskiem. Bartholomeow zaśmiał się krótko, jakby w transie. W końcu sam podszedł do szafy komodzianej, która należała do jego ojca i trzymał tam paskudne płaszcze. Pociągnął drzwiczki z buta, wyłamując deski, a następnie z całych sił wywalił na ziemie cały mebel. Chwila nie minęła, a chwycił wazon, który ojciec przywiózł z podróży i rozwalił go o portret staruszka, który od razu zerwał się z gwoździa i spadł na ziemię. Black zaczął się śmiać cały szczęśliwy jak dziecko, a Annabell wraz z nim, po czym złapała go za ramię, jakby chcąc dodać mu otuchy.
-Nie zmieniaj się Barth, wiem ze musisz być fantastycznym człowiekiem i takiego potrzebuje Twój przyjaciel. Zresztą Lisa Cię polubiła, a Gascon jeszcze bardziej, więc nie możesz od tak teraz zniknąć, kiedy pojawiłeś się w naszych drzwiach.
Powiedziała i go puściła, a ten spojrzał w jej oczy, jakby szukając sztuczności, lecz jej nie odkrył. To prawda, może poznał tu przyszłych przyjaciół, a jedna porażka nie oznacza upadku. Nie mógł się poddać, ani nie mógł zawieść Josepha, czy reszty, którym obiecał zlikwidować Casimira. Skoro ktoś mógł poświecić się dla niego, on musi to zrobić dla nich...
-Racja... ale... trzeba tu teraz posprzątać... kurwa...

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum